czwartek, 4 października 2012

Dwa.

     - Co z nią? - Dziewczyna usłyszała zatroskany głos Artura. Otworzyła delikatnie oczy i nagle usłyszała przerażenie w głosie Artura, kiedy krzyknął:
- O, mój Boże! Ona nie ma tęczówek! -Po chwili znowu zobaczyła ciemność, ale tym razem nie była sama. Naprzeciwko niej stanął umięśniony mężczyzna w bieli. Usta miał ułożone w drwiącym uśmiechu, kiedy mówił:
- Zostałaś wybrana. Uratuj ich. - Usłyszała cichy śmiech i nagle wszystko zniknęło, a ona na powrót znalazłam się w szpitalnej sali. Siedział lekko przerażony Artur, który wybełkotał tylko:
- Co to do cholery było? - Wpatrywał się w jej groszkowe oczy, dopóki nie pojawiły się w nich łzy. Jego pociągła twarz wydawała się teraz smutna, a jego bujne włosy zbyt ciemne i suche. Szorstkie dłonie delikatnie gładziły jej policzek. Po chwili jego czarne włosy zrobiły się złociste, a jego niebieskie oczy, czarne; jego usta zmieniły się w szeroki uśmiech. Dziewczyna zamknęła szybko oczy i kiedy je otworzyła, przed nią znów siedział Artur. Uśmiechnęła się delikatnie i brunet powiedział:
- Twoi rodzice już tu jadą. - Po chwili sięgnął do kieszeni i wyciągnął z niej srebrną przywieszkę w kształcie śnieżynki. - Znalazłem ją obok szafki zanim wstałaś. - Włożył zawieszkę w dłoń dziewczyny i mocno ją ucałował.  Jaye położyła śnieżynkę na szafce i spojrzała na Artura. Wpatrywał się w okno, nic nie mówiąc.
- Adam i Damien przyjadą?- Spytała przez zęby. Znała odpowiedź, ale chciała to usłyszeć od kogoś innego.
- Nie. Wyjechali w Alpy. Zdobywają La Meige (3983m.) -  Uśmiechnął się pokrzepiająco, kiedy dziewczyna nagle poczuła dotkliwy ból w miejscu zapięcia bransoletki, która jakimś cudem znalazła się na jej  nadgarstku.
- Wyjdź. - Wysyczała w stronę Artura, który lekko zdziwiony jej zachowaniem, mruknął:
- Pójdę po kawę. - Nie wiedziała dlaczego go wyprosiła, ale czuła, że teraz chce być sama.      Zaszlochała cicho i od razu otarła pojedyncze łzy, które spłynęły jej po policzku. Czuła jak krew pulsuje jej w żyłach, a włoski na rękach stają dęba. Nagle targnął nią ból i  kręgosłup wygiął się w niecodziennej pozycji. Po chwili wszystko się ustatkowało, a ona próbowała uspokoić oddech. Spojrzała na szafkę i chwyciła szybko zawieszkę, jakby to, co robiła było przestępstwem. Przypięła śnieżynkę do łańcuszka i poczuła dziwny przypływ energii, a jej ciało oblał gorąc. Niespodziewanie zaczęła się krztusić i przez chwilę myślała, że straciła władzę nad swoim ciałem. Po chwili rozpoczęły się drgawki, a Jaye nie wiedziała co się dzieje.

Piętnaście dni minie całych
nim o tragedii dowie się świat cały.
Ratuj się ktokolwiek może,
bo wyrok śmierci nie ukorze. 

     Drgawki ustały, lecz jeszcze przez chwilę widziała wszystko jakby przez mgłę. Nie mogła się poruszyć,  już w ogóle nie mówiąc o płakaniu. Kiedy wszystko ustało, a dziewczyna odzyskałam władzę nad swoim ciałem spojrzała na drzwi, w których stał przerażony Artur. Przy jego stopach leżały kubki i rozlana kawa. Wybiegł przestraszony z sali, a dziewczyna żałośnie się zaśmiała. Nie wiedziała dlaczego, może dlatego, ze czuła się bezsilna, a może dlatego, ze w ciągu jednego dnia widziała przerażonego Artura więcej razy niż w ciągu całego swojego życia. 
      Ni stąd ni zowąd w drzwiach pojawił się przerażony Artur, a za nim stał lekko znudzony lekarz, który widząc uśmiech dziewczyny, spytał:
- Mogę zrobić kilka badań?- Jego żylaste dłonie ledwo trzymały kartę pacjentki, a jego usta były już sine od ciągłego zagryzania warg. Kiedy dziewczyna pokiwała twierdząco głową, smukła sylwetka lekarza i Artura zniknęły za drzwiami. Została sama i nie wiedziała, co ze sobą zrobić. 
- Istnieje racjonalne wytłumaczenie mojego zachowania. Stres. - Mruknęła sama do siebie i uśmiechnęła się szeroko do pielęgniarek, które nagle wparowały do pokoju. Szybko przemieszczały się po sali i odłączały ją od najróżniejszych aparatur, których dziwnym trafem wcześniej nie zauważyła. Przyglądała się zestresowanym siostrom, które zaczęły nerwowo krzątać się bez celu po sali. Nagle jedna z nich - niewysoka rudowłosa, niechcący szarpnęła lekko za wenflon.
- Przepraszam! - Krzyknęła przerażona, jakby miała do czynienia z jakimś kryminalistą.
- Hej, hej! Spokojnie, nic się nie stało. - Powiedziała Jaye, a pielęgniarka niespokojnie umilkła i zmierzyła wzrokiem drugą kobietę. Wyprowadziły z sali łóżko wraz z dziewczyną, która spytała:
- Dlaczego nie mogę tam po prostu iść? A tak właściwie to gdzie idziemy? - Zaakcentowała ostatnie słowo pierwszego zdania, dając dosadnie do zrozumienia, ze ma nogi, a do tego sprawne... Pielęgniarki spojrzały się na siebie nerwowo i najnormalniej w świecie ją zignorowały, jak to miała w zwyczaju jej pani z biologii, gdy pytała się o różne niestosowne rzeczy. Westchnęła głośno i rozpoczęła swoje baczne rozglądanie się po szpitalu, jednak po chwili uznała, że szpital jak szpital i nie ma w nim nic nadzwyczajnego. Spojrzała na rudowłosą, która kilka minut temu wręcz błagała ją o wybaczenie. Teraz jej twarz nie wyrażała żadnych emocji, a jej brązowe oczy były wręcz przerażające. Takie puste i ciemne... Bursztynowe włosy kobiety spięte były w ciasnego koka, praktycznie na czubku głowy. Od zawsze koczki kojarzyły jej się z drobnymi dziewczynkami w różowych tiulach, które krążyły po scenie robiąc piruety i uśmiechając się szeroko do widowni. Druga pielęgniarka była młodą blondynką z dużymi niebieskimi oczami. Jej długie włosy były spięte w luźnego kucyka, który opadał jej na plecy. Ta wydawała się o wiele młodsza od rudowłosej, jak i o wiele milsza, choć też wcale dużo nie mówiła. Ba! w ogóle się nie odzywała! Najwyraźniej się bały, co było same w sobie przekomiczne, ze względu na to, ze dziewczyna nie mogła wstać z łóżka, no chyba, że polubiłaby obnażanie się przed całym szpitalem. Te piżamki szpitalne zdecydowanie powinny mieć zasłonięty tył. Zaśmiała się cicho na myśl siebie na środku szpitalnego korytarza w takowej piżamce. Blondynka spojrzała się na nią z zaciekawieniem i pytająco spojrzała na rudowłosą, która tylko wzruszyła ramionami:
- Też bym wzruszyła ramionami, ale tak się składa, że jedno jest lekko stłuczone. - mruknęła Jaye, a blondynka z ledwością pohamowała śmiech. Do końca drogi szła uśmiechnięta od ucha do ucha, za co została skarcona przez starszą stażem kobietę. Kiedy stanęły przed drzwiami z tabliczką "TOMOGRAFIA" Jaye spojrzała z wyrzutem na dwie pielęgniarki i powiedziała:
- Nie jestem wariatką. - Ruda weszła do środka, a blondynka nerwowo spojrzała na Jaye i szybko powiedziała:
- Lekarze nie pozwalają nam się do ciebie odzywać i kazali nam cię tu przywieźć, ponieważ sądzą, ze możesz mieć złośliwego guza, który powoduje.. - Nie skończyła mówić, gdy zza drzwi wychyliła się cała postać neurochirurga, a za nim postać rudowłosej kobiety, która jak się okazało także była lekarzem, a nie pielęgniarką. Blondynka uśmiechnęła się do Jaye pokrzepiająco, kiedy przejeżdżała przez drzwi. Nie wiedziała, czy jej to pomogło, ale poczuła niezwykłą ulgę, że nie siedzi w tym sama.

- Znaleźliście coś? - Usłyszała donośny głos swojego ojca, a później ledwo słyszalny głos matki. Otworzyła delikatnie jedno oko - wszyscy byli skupieni na osobie lekarza, więc nikt nic nie zauważył. Cała trójka wraz z Arturem stała przy drzwiach i całkiem głośno lamentowali o sprawie mózgu, który jest całkowicie zdrowy i nie muszą w nim grzebać.
     Najwyraźniej wszyscy myśleli, że dziewczyna śpi, a ona nie miała ochoty wyprowadzać ich z błędu.
- Chcieliśmy przenieść ją na psychiatrę, ale nie mamy ku temu podstaw. Tomografia nie wykazała żadnych niewłaściwości. - Powiedział spokojnie lekarz, lecz po chwili Artur wybuchnął i krzyknął wściekły:
- To jak wytłumaczycie jej dziwne zachowanie?!
-Arturze John! Lekarze wiedzą co robią. - Krzyknęła oburzona do szpiku kości matka, która karcącym wzrokiem wpatrywała się w lekarza, który nawet nie zainterweniował.
- Najwyraźniej nie. - Mruknęli równocześnie ojciec Jaye i Artur. Dziewczyna otworzyła oczy i spojrzała niespokojnie na Artura, który to zauważył i poprosił niemo o zamknięcie oczu. Spełniła jego prośbę i po chwili usłyszała:
- A co jeśli chodzi o bransoletkę? - Ciało dziewczyny od razu zareagowało i już po chwili zaczęły się drgawki. Oczy zaszły jej mgłą i już po minucie widziała tylko kolorowe plamki, które z szybkością lamparta przesuwały się w tę i z powrotem ustępując miejsca lekarzom. Kiedy jej stan wrócił do normy zobaczyła osłupiałych rodziców, zirytowanego już lekarza oraz nieco uradowanego sadystę - Artura. Wiedział dokładnie, że to się zacznie i był dumny, że udało mu się coś udowodnić. Lekarz poprosił go o ponowienie pytania, lecz ten zignorował go i schylił się do dziewczyny
- Przepraszam, chciałem coś sprawdzić. - Pocałował ją czule w usta, a ona wyszeptała:
- Drań. - Artur uśmiechnął się nonszalancko i zwrócił się do lekarza:
- Jaye nie chce więcej badań. Pragnie tylko wrócić do domu. - Dziewczyna spojrzała na rodziców - ojciec jak gdyby nigdy nic nie słyszał wystukiwał wiadomość na swoim telefonie, a matka? Jej przerażone oczy mówiły wszystko. Nagle jej usta zacisnęły się w wąską kreskę i zaciskając zęby, powiedziała:
- Nie możesz... - Dziewczyna nie dała jej skończyć, gdyż miała już dość ciągłego podejmowania decyzji za nią. Nie była już w końcu dzieckiem. Mogła sama decydować o swoim losie i co zrobi w danej chwili.
- Mogę, mamo i chcę. - Powiedziała w stronę matki, po czym zwróciła się do lekarza, mówiąc:
- Proszę mnie stąd wypisać, doktorze. - Lekarz pokiwał głową na znak zgody i wyszedł zirytowany, że taka medyczna zagadka ucieka mu właśnie ze szpitala. Rodzice skierowali się w stronę recepcji, żeby podpisać jakieś papiery, a Jaye poszła do łazienki, żeby przebrać się w swoje ciuchy, które przysłaniają tyłek. Kiedy wróciła do sali na łóżku leżała spakowana torba, a Artur stał przy oknie. Podeszła do niego i mocno wtuliła się w jego tors. Artur pocałował ją delikatnie w czoło i powiedział:
- Cokolwiek się teraz dzieje, Jaye Parsons jestem przy tobie i nigdy cię nie zostawię. - Podziękowała cicho i delikatnie musnęła jego wargi.





4 komentarze:

  1. Nie do końca rozumiem zachowanie Artura. Zastanawia mnie ono... Sprawdził działanie bransoletki i nic nie powiedział lekarzom. Czyżby chciał sam jej pomóc...? Może ma racje i tak będzie lepiej dla niej... lekarze zawieźliby ją do psychiatryka, a ona została wybrana.:)
    Nie mogę się doczekać, aż dowiem się do czego została wybrana. Na pewno do wielkich rzeczy. Ma ich uratować, ale od czego, przed kim lub przed kim.
    Nie mam pojęcia, haha. Mam nadzieję, że niedługo się dowiem, czekam na kolejny. :)
    Tymczasem zapraszam do siebie na nowy:
    http://choose-your-last-words.blogspot.com/
    Pozdrawiam. <3
    @HotStuffNiall

    OdpowiedzUsuń
  2. i znów to uczucie gdy nie wiesz co napisać ... nie chce pisać " super " czy " fajnie " bo to nie odzwierciedla tego co czuje czytając to opowiadanie. To uczucie gdy strona się ładuje a ja czekam na nowy rozdział jest nie do opisania. a uczucie gdy JEST nowy rozdział. Cała ja promienieje. Tylko ty jesteś w stanie to zrobić ! Jesteś cudowna, i NIGDY NIE PRZESTAWAJ PISAĆ. Mam nadzieje, że kiedyś klupie w księgarni właśnie TWOJĄ książkę : *

    OdpowiedzUsuń