poniedziałek, 3 grudnia 2012

Dwanaście.

- Co powiedziałeś? - Spytała dziewczyna z niedowierzaniem, wpatrując się w jasnoniebieskie oczy Aleca, które po kilku sekundach stały się granatowe, a następnie czarne. Nie spodziewała się, że pewnego dnia znowu usłyszy te dwa magiczne słowa, które wywoływały u niej minimalne palpitacje serca, które były genezą jej uśmiechu na twarzy.
      Będąc z nim przypomniała sobie czym jest szczęście i jak trzeba korzystać z życia. Alec pokazał jej, że życie może skończyć się w każdej chwili i nie zawsze zależy to tylko od nas. Czasami umieramy wcale o tym nie wiedząc. Ginie cząsteczka nas za każdym razem, gdy otwieramy oczy po kolejnej nocy.
      Była zgubiona i samotna. Jej rozczochrane włosy, zaczerwienione oczy i mokre od łez rękawy bluzy cały czas wszystkim o tym przypominały. Ból nie jest przypisany tylko do kilku osób.Każdy ma w życiu choć jeden taki moment, że nikomu by się na oczy nie pokazał. Schowałby się pod kołdrą, przespałby cały dzień. Znalazłby się w swoim świecie, do którego ma wstęp tylko on i jego wspomnienia.
- Nic. Chodźmy dalej. - Powiedział szorstko i ruszył przed siebie, chowając dłonie w kieszeniach.
- Słyszałam wszystko! - Krzyknęła za nim dziewczyna i pobiegła, próbując dorównać mu kroku. Kiedy go dogoniła, stanęła przed nim i delikatnie musnęła jego wargi. Alec chwycił ją w talii i wpił się w jej delikatne usta.
- Cóż za piękna scenka! - Alec stanął jak wryty na dźwięk kobiecego głosu i wolnego klaskania.
- Nathalie. - Szepnął blondyn i odwrócił się w stronę czarnowłosej dziewczyny. Była przerażająco piękna i idealnie zbudowana - długie nogi, płaski brzuch, to rzeczy, na których punkcie zawsze dziewczyny miały kompleksy, a ona nadzwyczajnie w świecie była IDEALNA. Nathalie widziała, że blond ukochana Aleca jej się przygląda. Wiedziała też, że jej zazdrości. Od zawsze spotykała się z nieukrywaną nienawiścią tylko dlatego, ze była przerażająco piękna. Odpychała innych od siebie tym, że nie miała bzika na swoim punkcie. kiedy umarła zdała sobie sprawę, że to wszystko przez to, dlatego zaczęła to wykorzystywać jako broń, która niszczyła wszystko, co spotkała na swojej drodze. 
- Twoja dziewczyna zaraz w niezłe kompleksy wpadnie. - Czarnowłosa zaśmiała się jak z jakiegoś dobrego żartu i podchodząc do Aleca, spytała:
- To ją znalazłeś na moje miejsce? Blondyneczkę ze wsi? Rozumiem jakbyś rzucił mnie dla Megan Fox albo Jessiki Alby, ale dla niej? - Syknęła, pogardliwie wskazując na Jaye głową. Nawet w momencie, gdy ją obrażała i z jej ust wydobywał się praktycznie sam jad, w oczach Jaye wciąż była idealna i nie potrafiła oderwać od niej wzroku.
- Nie mów tak do Jaye. - Szepnął Alec, wpatrując się tępo w Nathalie. Jej oczy wręcz pogardliwie się niej  śmiały. Czuła jak jej wzrok przeszywa ciało, jednak Jaye jak zahipnotyzowana nie mogła wydusić z siebie ani słowa, na swoją obronę. Ba! po chwili bała się nawet na nią spojrzeć.
- Twoja dziewczyna nie potrafi się sama obronić? - Uderzyła Aleca barkiem i wyminęła go, szczerząc się jak głupia, kiedy podeszła do speszonej wzrokiem Nathalie Jaye.
- No, blondi, wyduś coś z siebie. -  Blond dziewczyna wpatrywała się w jej oczy, choć wcale nie chciała. Nie chciała na nią patrzeć, bo najzwyczajniej w świecie się jej bała. Jej oczy były przerażające i uśmiech, którym darzyła miodowowłosą nie był miły, a kryło się za nim tyle jadu, ze Jaye nie potrafiłaby sobie nawet tego wyobrazić. Chciała spuścić wzrok, ale jakby magiczna siła trzymała ją przy oczach Nathalie, gdy usłyszała nagle:
- ZAUROCZYŁAŚ JĄ! - Krzyknął przerażony Alec i odepchnął Nathalie od Jaye mocnym ruchem. Przytulił ją do piersi, ale blondynka nie mogła odwrócić swoich myśli od czarnowłosej. W jej umyśle znajdował się teraz każdy fragment jej twarzy.
-Łatwo poszło. - Po chwili dziewczyna usłyszała trzask i ujrzała Nathalie trzymającą się za nos, z którego tryskała ciemnoczerwona ciesz.
- Tego się od niej nauczyłeś?! Bicia kobiet?!
- Zrobiłbym to jeszcze raz. - Usłyszała twardy głos Aleca i po chwili poczuła jak coś w nią uderza i czuła wypalające ciepło w środku. Sama nie wiedziała, kiedy zaczęła krzyczeć, ale poczuła tak uciskający ból, że jedynie to mogła zrobić, żeby choć na chwilę spróbować uciec od tego.Czuła się jakby jej ktoś wypalał wnętrzności.
- Skoro już się bawimy to ratuj swoją ukochaną zanim spłonie od środka. - Usłyszała śmiech dziewczyny poprzez moje własne okrzyki bólu, a później Nathalie zniknęła. Alec złapał Jaye w ramiona, gdy upadała i położył na swoich kolanach.
- Nie umieraj, Jaye. - Usłyszała ciche błagania Aleca, gdy po chwili poczuła ulgę i cały ból zelżał.
- Co się stało? - Spytała cicho, lecz nie usłyszała odpowiedzi. Usta Aleca były ściśnięte w cienką kreskę, gdy brał ją na ręce, pomagając wstać. Jakimś cudem doszli do pokoju hotelowego, gdzie Alec położył ją do łóżka i kazał iść spać. Spojrzała ostatni raz za okno - było prawie ciemno.

- Nie mogę teraz. - Usłyszała Jaye poprzez dziwne dźwięki. Otworzyła oczy, ledwo powstrzymując się od krzyku bólu który poczuła w skroniach. Spojrzała za okno, za którym już wzeszło słońce, a później na głośno grający telewizor i sięgnęła po pilota, który leżał po drugiej stronie łóżka.

- Uratowałam ją tylko z tylko jednego względu! - Usłyszała zagłuszony dziewczęcy głos i zamknęła oczy. Nagle zobaczyła Aleca, który rozgląda się na boki i wychodzi zza drzwi. Ujrzała przed sobą Erica, który po chwili uśmiechnął się i powiedział:
- Wybaczam ci, synu. - Ponownie przed sobą zobaczyła Aleca, który nieco niechętnie przeprosił swojego rzekomego stwórcę za Jaye i za swoje zachowanie.
- Coś tu jest nie tak. - Usłyszała głos dziewczyny, ale nie zobaczyła żadnej kobiecej postaci. Głos odbijał się echem w jej głowie, dopóki Eric nie zadał ostro pytania:
- Mamy nieproszonego gościa?- Przerażony Alec zaczął wycofywać się w stronę drzwi.
- Dziwka siedzi w mojej głowie! - Krzyknęła dziewczyna, a jej głos ponownie odbijał się echem. Nathalie poczuła dziwny ból w tylnej części czaszki. Kiedyś już to czuła, gdy była skojarzona z magiem. Wtedy jednak tego nie planowała, a teraz Jaye bezkarnie siedziała w jej głowie i kto wie, ile z tej rozmowy słyszała.
- Skojarzyłaś się z nią?! - Krzyknął Eric i uderzył ją w twarz. Najdziwniejsze jednak było to, że jaye także to poczuła. 
- Inaczej by mnie nie posłuchał. - Kiwnęła głową na Aleca, który nieco zdenerwowany stał pod drzwiami do ich wspólnego pokoju. Rozglądał się na boki, nie mogąc spojrzeć w oczy Ericowi ani dziewczynie, w której umyśle siedziała Jaye. Alec spojrzał na Erica i ściszonym głosem powiedział:
- Kazała mi zabić Artura.
- Zrobiłeś to?

Jaye usłyszała cichy trzask drzwi, który zagłuszył odpowiedź Aleca, o ile takowa była. Po chwili blondyn cały czerwony ze złości wkroczył do sypialni i chciał usiąść obok Jaye na łóżku, ale odepchnęła go z ogromnym impotentem  i wyskoczyła z pościeli.

- Zrobiłeś to? - Spytała cicho, nie wiedząc co robić z rękoma. Po chwili założyła je jednak na piersi.
- A więc słyszałaś. - Zaklął pod nosem. Miał cicha nadzieję, że nie będzie się musiał jej tłumaczyć i że to wcale nie Jaye siedziała w umyśle Nathalie. 
- Zabiłeś czy nie?! Odpowiedź jest krótka! - Krzyknęła wściekła dziewczyna, sama zszokowana swoim atakiem na niego. Artur powinien być dla niej obojętny, a jednak kiedyś go kochała, a uczuć nie da się tak łatwo wyłączyć jak światła.
- Nie! Nie zrobiłem! - Krzyknął Alec i spojrzał jej prosto w oczy, mówiąc:
- A teraz ty będziesz przez to cierpiała. - Nawet nie wyobrażała sobie jak. Nie znała Erica tak dobrze jak on. Wiedział, ze Eric jest zdolny do wszystkiego, żeby tylko najpierw zniszczyć psychicznie swoją ofiarę, ażeby doprowadzić ją do stanu wyniszczenia fizycznego. 
- Alec, co jest grane? - Spytała Jaye, podchodząc do niego powoli, ale Alec wstał i wyszedł bez odpowiadania na zadane pytania. Jaye nie lubiła, gdy unikało się rozmów z nią. Czuła się wtedy niepotrzebna i chciała pozabijać i zniszczyć wszystko, co stanęło na jej drodze. 
     Siedziała samotnie w pokoju hotelowym, a w telewizji leciał jakiś film o zagrożonych gatunkach zwierząt. Myślała o tym, co powiedział jej Alec. Będzie cierpiała, tylko, ze faktem jest, że robi to już od kilku tygodni. W sumie rzeczy powinna się już zdążyć przyzwyczaić, ale trudno to zrobić, gdy dzień po dniu niszczy cię to kawałek po kawałku a każdy fragment twojego ciała przesączony jest nienawiścią do całego świata i ludzi. Po jakimś czasie nie możesz przestać o tym myśleć - cierpienie staje się twoim życiem, a ty choćbyś bardzo tego chciała nie zmienisz tego, bo to przestało od ciebie zależeć już na samym początku. Przecież nie możesz wybrać sam sobie scenariusza życia; zawsze jest ktoś nad tobą, kto decyduje o wszystkich ważnych aspektach twojego życia.
     Nawet jeśli moglibyśmy przeczytać cały scenariusz życia i poprawić go tylko jak tylko chcemy, nikt by się nie odważył, bo ludzie to tchórze. Boimy się wszystkiego. Odmawiamy sobie przyjemności, bojąc się o konsekwencje. Żyjemy w klatce ograniczeń i przeraża nas wyjście stamtąd. Stoimy w miejscu, czasami cofając się o krok, gdy przed nami pojawia się przeszkoda. Za dużo w nas niepewności i strachu, że coś nam nie wyjdzie, że ktoś wyśmieje, aby zrobić krok w przód i pokonać wszystkie kłody rzucane nam pod nogi przez ludzi, którzy zazdroszczą innym. Zatracamy siebie w codziennej rutynie życia, myśląc tylko o tym, żeby patrzeć pod nogi. Idąc szarą ulicą widzisz takich samych ludzi jak ty, a mimo to czujesz się samotny nawet w tłumie, tłumacząc to wszystko tylko tym, że nikt cię nie rozumie, choć nie dałeś szansy innym tego zrobić. Wszyscy wbrew pozorom są taki sami, tylko nikt nie chce w to uwierzyć. Całkowicie szczęśliwi ludzie nie istnieją i nigdy nie istnieli.
     Może kiedyś, w dalekiej przyszłości, kiedy wszystko opanują roboty, znajdzie się choć jeden człowiek, który zrozumie, że wszyscy są tacy sami i uwierzy, że może być szczęśliwy tylko, jeśli ma przy sobie ludzi, z którymi może porozmawiać i których może pokochać.

- Kochasz mnie? - Spytał dziewczynę, delikatnie unosząc ją do góry, w celu wniesienia ją na małą łódkę. 

- A czy kiedykolwiek dałam ci powód, żebyś w to zwątpił? - Blondyn uśmiechnął się szeroko i wskoczył na łódkę, chwytając za dłoń dziewczynę. Łódka delikatnie się zachwiała, a czarnowłosa przez śmiech powiedziała:
- Jesteś za ciężki. 
- Ale i tak mnie kochasz.
- Nigdy ci tego nie powiedziałam, Alec. - Blondyn spojrzał na nią przerażony i nie powiedział już ani słowa.

      Dziewczyna otworzyła delikatnie oczy i spojrzała na Aleca, który gorączkowo naciskał jakieś guziki w pilocie.

- Przestań! - Powiedziała, gdy migające obrazy zaczęły ją denerwować.
- Czego znowu chcesz? - Syknął Alec i rzucił pilotem w poduszkę na kanapie.
- Wiesz czego chcę?! Moje normalne życie, bez cierpienia, bez Nathalie i...
- Beze mnie? - Spytał Alec, a dziewczyna cicho załkała. Nie żałowała, ze go poznała, ale to przez niego do jej życia wkroczyło cierpienie. Znalezienie bransoletki, strata braci - za wszystkim tym stał Alec.
- Kochasz tę dziewczynę? - Spytała Aleca, który nie potrafił wydusić z siebie ani słowa.Nie spodziewał się takiego pytania od nikogo, szczególnie nie od dziewczyn, która siedziała bezbronnie na łóżku i swoimi zielonymi oczami wymuszająco wpatrywała się w Aleca. Nie wiedział, co mam jej odpowiedzieć. Co prawda Nathalie nie była dla niego obojętna, kochał ją, ale ostatnimi czasy poczuł coś także do Jaye, a Nathalie zeszła na drugi plan. Uderzył ją - to był punkt kulminacyjny. Nigdy nie był zdolny do tego, żeby to zrobić. Zawsze bronił kobiety i bezbronnych, przecież chciał być ponad to, ale Nathalie spowodowała, że zaczął cierpieć tak, jak nigdy dotąd. Czuł się jeszcze bardziej niepotrzebny niż za życia. 
- Widziałaś to? - Spytał zaciskając dłonie w pięści. Dziewczyna kiwnęła twierdząco głową i podeszła do niego, mówiąc:
- Ona cię rani, Alec.
- Ale ją kocham!
- Czekaj. - Szepnęła i spojrzała w oczy blondyna. - Mówiłeś, że mnie kochasz, bo sądziłeś, że zapomnisz o Nathalie? - Alec kiwnął twierdząco głową, a Jaye zaśmiała się drwiąco. Nigdy nie czuła się aż tak bardzo wykorzystywana. Została raniona i to wiele razy, ale nigdy nie tak w podły sposób. 
- Wykorzystałeś mnie. -Pół stwierdziła, pół zapytała i uderzyła Alec pięścią w twarz. Blondyn chwycił się za szczękę i wykrzywił się w bólu.
- Dlaczego ją uderzyłeś?! - Krzyknęła i odeszła od niego na kilka kroków.
- Nie wiem. Zraniła cię... Mam wyjść? - Spytał, widząc Jaye, gdy ocierała łzy z policzków. Miała jednak cichą nadzieję, że tego nie zobaczy. Nie chciała okazywać słabości, a już na pewno nie przy kimś, kto potrafił tak łatwo wywołać u niej łzy. Nie płakała często. Każdy kto ją znał choć kilka lat powie, że nigdy nie widział Jaye płaczącej. Dziewczyna nigdy nie chciała pokazywać swoich słabości obcym ludziom. Wolała wtedy pokazać, że jest silniejsza niż każdy ją postrzegał. Chwyciła torebkę i założyła buty, i wyszła z pokoju hotelowego, powstrzymując płacz. Trzeci dzień w Paryżu, a ona więcej przecierpiała niż w ciągu całego miesiąca w Cannes. Zatrzymała się przed główną ulicą i zastanawiała się, gdzie może iść. Uznała, ze najlepiej będzie iść cały czas prosto, bo i łatwiej będzie wrócić. Po dziesięciu minutach spaceru ujrzała park, w którym, o dziwo, praktycznie nikogo nie było. Usiadła na jednej z ławek i położyła obok siebie torebkę, z której wcześniej wyjęła telefon. Miałam dwa nieodebrane połączenia od Artura i trzy od mamy. Westchnęła ciężko i wyłączyła telefon, pakując go z powrotem do torebki.
- Coś się stało? - Usłyszała cichy, chłopięcy głosik. Spojrzała w dół i ujrzała małego blondynka z czekoladą w ręce.
- Nie, nic, Słońce. - Powiedziała i pogłaskała chłopca po głowie, mierzwiąc jego idealne loczki. Po chwili blondynek ułamał czekoladę na kawałki i poczęstował dziewczynę, mówiąc:
- Mama zawsze je czekoladę, gdy mówi o tatusiu, może pani też pomoże. - W oczach Jaye pojawiły się łzy, kiedy brała tę kostkę czekolady od chłopca. Blondynek usiadł obok niej na ławce i cichutko spytał:
- Mogę się o coś pani spytać? - Dziewczyna kiwnęła twierdząco głową i uśmiechnęła się lekko na zachętę.
- Czy kiedy ludzie umierają... Czy oni są szczęśliwsi? - Spojrzała nieco zszokowana na chłopca i powiedziała:
- No cóż... Wyobraź sobie, że miałbyś swoje ulubione zwierzątko w domu, wszystkie samochodziki świata i słodycze, byłbyś szczęśliwy? - Chłopczyk zastanowił się chwilę biorąc jeden kawałek czekolady i powiedział cichutko w stronę Jaye:
- Nie. Mam to wszystko. Chciałbym, żeby mój tatuś wrócił. - Po tych słowach dziewczyna rozkleiła się na dobre i nie potrafiła przestać płakać. Chłopiec odłamał sobie większy kawałek czekolady, a resztę zostawił na ławce, mówiąc:
- Ja już muszę iść. Do widzenia.
- Do widzenia. - Szepnęła dziewczyna i włączyła telefon, żeby zadzwonić do mamy.



_______________________________

BTW. ZOSTAŁAM NAGRODĘ LIBSTER AWARD, KTÓRĄ INNY BLOGGER DAJE SWOJEMU KOLEDZE W NAGRODĘ "ZA DOBRZE WYKONANĄ PRACĘ". DZIĘKUJĘ CHOOSE-YOUR-LAST-WORDS.BLOGSPOT.COM *:

1. Skąd pomysł by pisać blog? 

Wziął się znikąd tak naprawdę. Kiedyś, gdy mi się nudziło w wakacje, zaczęłam sobie pisać jednoparty fantasy. Tak mnie wciągnęło, że w ciągu tygodnia napisałam pierwsze 10 rozdziałów, tylko nie byłam pewna, czy chce je publikować, więc leżały na dnie szuflady, aż w końcu po kilku tygodniach szykanowania postanowiłam opublikować pierwsze rozdziały i tak oto dążę teraz do końca.
2.Masz jakieś miejsce, do którego udajesz się, gdy brak Ci weny, bądź jesteś w dołku? 

BALKON bądź TARAS, gdy jest ciepło i garderoba, gdy jest zima. haha, może to dziwne miejsca, ale w garderobie jest cicho, na tarasie i balkonie także, dopóki na horyzoncie nie pojawią się rozwydrzone dzieciaki sąsiadów (:. Wtedy znikam i udaję się do garderoby haha
3.Jak i w jaki sposób ''poznałaś'' One Direction? 

Koleżanka pokazała mi filmik na którym śpiewają Torn w domu jurorskim. Zaczęłam się jarać, ale po jakimś czasie znudziło mi się ciągłe słuchanie coverów, więc odpuściłam (tak, przyznaję się). Po kilku miesiącach wpisałam w yt One Direction - z czystej ciekawości, i po raz pierwszy obejrzałam WMYB. Zakochałam się od pierwszej nuty i w sumie dzień wyjścia teledysku WMYB to dzień, kiedy zostałam Directioner (:
4.Ulubiona książka? (Jeżeli takową masz. :) )

Ulubiona książka? Hm.. Trudne pytanie, bo czytam wiele książek, ale jedną z moich ulubionych jest seria Dary Anioła Cassandry Clare, dzięki której zaczęłam jarać się fantasy. Dziękujcie Cassandrze!
5.Masz jakieś fobie? 

Boję się torów, nie o tyle boję, co nie lubię obok nich ani przez nie przechodzić. Nie lubię przejeżdżać przez tunele oraz pod mostami i boję się przejeżdżać na motorze (w sumie w samochodzie też) koło/za wielkimi tirami, wiozącymi drzewa. Tak wiem, jestem dziwna.
6.Wiążesz z pisaniem jakieś szersze plany ( np.: chciałabyś wydać książkę), czy jest to raczej Twoja odskocznia i coś dla umilenia czasu? 

Jest to raczej miła forma spędzania czasu, ale nie obraziłabym się, gdybym mogła wydać kiedyś książkę, w co bardzo, bardzo wątpię. 
7.Przykro Ci z powodu rozstania Danielle i Liama? 

LANIELLE BACK (:
8.Do którego z chłopców masz największą słabość i dlaczego? 

Niall - blondyn, niebieskie oczy, odważny, nie przejmuje się przeciwnościami losu, je wszystko co mu padnie w ręce i jest milutki - to powinno mówić samo za siebie! A! no i ten jego śmiech *.* mięęęknee.
9.Dążysz do spełnienia marzeń, wydaje Ci się to realne? 

Lubię marzyć, ale dotychczas żadne z moich marzeń się nie spełniło, bo dotyczą one przede wszystkim przyszłości. Spełnianie marzeń wydaje mi się realne tylko jeśli mocno wierzymy i próbujemy je sami spełnić. Cuda się nie zdarzają (:
10.Która pora roku oddawałaby Twój charakter najlepiej, dlaczego? 

O kurde, nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Nie mam pojęcia....
11.Twoi ulubieni artyści? Należysz do innych fandomów, prócz Directioners? 

Lubię jeszcze Three Days Grace, Coldplay, Adele, Rihanna, Justin Bieber, Nickelback, Olly Murs, ale nie należę do innych fandomów niż Directioners (:


przepraszam za wygląd tego rozdziału, blog szaleje. zdecydowanie szaleje i jest poza moją kontrolą. żyje samoistnie ):

1 komentarz:

  1. Jestem pierwsza;P
    Rozdział cudowny jak zawsze:*
    Czekam z niecierpliwoscia na nastepny :*

    OdpowiedzUsuń